Drugiego dnia na festiwalowych scenach było bardzo różnorodnie.

W trakcie spektaklu „Opowieści małej Lupitiny González” na Małej Scenie Teatru Polskiego gościła scenka jeszcze mniejsza, a nawet zupełnie miniaturowa – to Dora Bouzková z praskiego teatru Loutky bez hranic obchodziła meksykański Dzień Zmarłych ze nieżyjącą Lupitiną jej równie martwą rodziną. A że w Meksyku Dzień Zmarłych jest dniem radosnym, na widowni sporo się śmiano – tak na małych i dużych widzów zadziałała fenomenalnie panująca nad tłumkiem szkieleto-laleczek i rekwizytów czeska lalkarka (która na potrzeby festiwalu nauczyła się tekstu po polsku!) oraz uzdrawiająco trzeźwa konstatacja, że śmierć jest nieodłączną częścią życia.

„Dzień osiemdziesiąty piąty” Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu  miał w sobie więcej smutku. Stary Santiago, który w opowiadaniu Hemingwaya samotnie walczył z wielką rybą w realu, tym razem zmaga się z nią metaforycznie – leży w szpitalu już 85 dzień i wie, że umiera. Młody pielęgniarz, który się nim zajmuje, zostaje słuchaczem jego opowieści i towarzyszem ostatniej, burzliwej wyprawy w morze (wysoka fala z pręgowanego dymu dotarła do ostatnich rzędów widowni). Płyną łódką ze szpitalnego łóżka – duży, smutny, lalkowy Santiago i jego pielęgniarz – aktor jednocześnie animujący lalkę starca. Kiedy przychodzi Wielka Ryba – Śmierć, Santiago nie jest całkiem sam. Do myślenia.

Trudno było się dostać na „Zawsze tylko noc” - spektakl dyplomowy aktora Banialuki Mateusza Barty, przygotowany na Wydziale Lalkarskim Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu na podstawie tekstu Mariana Pankowskiego „Była Żydówka, nie ma Żydówki”. Cały jest pytaniem, jak to jest być Żydówką uratowaną z transportu do gazu… W krótkim, dosyć ascetycznym spektaklu (ciemność, dwie lalki tej samej postaci, szopa-skrzynia, kawałek sznurka i żarówka) rozbrzmiewały dwie opowieści – jednoosobowy wielogłos aktora i niespokojna muzyka, którą grał na wiolonczeli Szczepan Dembiński.

Zupełnie inaczej wyglądała noc w pięknym przedstawieniu „Księżyc w pełni”, z którym przyjechał z Bejrutu zespół Khayal Association for Arts and Education. Była ciepła, pełna odgłosów życia, melodyjnych pieśni i wbrew polskim napisom wcale nie ciemna. Zmienne, nasycone blaskiem krajobrazy były tłem opowieści wilka nocnych łowach i ludziach, którym z zasady nie można ufać (za uzasadnienie służył casus Czerwonego Kapturka), bo są w stanie wrzucić do studni najlepszego spomiędzy siebie. I jeszcze oskarżyć o to wilki. Na szczęście wielkie serce ojca braci Józefa i jego detektywistyczny umysł uratowały tatę-wilka przed śmiercią. Zwracała uwagę animacja wilków – aktorzy poruszali nimi na kilka bardzo wdzięcznych, prostych sposobów.

Wielki aplauz wzbudził spektakl-performens Cie Alexis Rouvre  z Brukseli w wykonaniu rewelacyjnego Alexisa Rouvre’a, Panującego nad Sznurami. Ze sznurów artysta tworzył sobie przestrzeń do życia, poskramiał nimi wściekłość i frustrację, rozwiązywał - i zawiązywał – problemy (choć problem z kulką rozwiązał akurat przy pomocy siekiery). Było w tym spektaklu coś bardzo bliskiego człowiekowi, który czasem doświadcza syndromu niespokojnych rąk i splata, kleci, wiąże choć trochę sensowne Coś z tego, co pod ręką. Alexis Rouvre miał pod ręką mnóstwo różnej grubości sznurów i lin, w finale zawisł w związanej z nich sieci. Uspokojony? Bezradny?

Na wszystkie prezentacje drugiego festiwalowego dnia chodzili silną grupą słuchacze Młodzieżowej Akademii Teatralnej z Sosnowca. O „Sznurach” usłyszeliśmy od nich takie opinie:

- Mistrzostwo świata!

- Nieprawdopodobna praca aktora.

- Nie zrozumiałem tego, ale było rewelacyjne!

Zapytaliśmy wobec tego, czy taki spektakl koniecznie trzeba rozumieć.

- Trzeba rozumieć przynajmniej ociupinkę, żeby w ogóle można było emocjonalnie zareagować – odpowiedziała Ewa Bryk-Nowakowska, kierownik artystyczny Akademii.

Zawsze tylko noc, foto D. Dudziak
Zawsze tylko noc, foto D. Dudziak
Sznury, foto D. Dudziak
Sznury, foto D. Dudziak
Księżyc w pełni, foto D. Dudziak
Księżyc w pełni, foto D. Dudziak
Dzień osiemdziesiąty piąty, foto A. Morcinek
Dzień osiemdziesiąty piąty, foto A. Morcinek
Opowieści malej Lupitiny Gonzales, foto D. Dudziak
Opowieści malej Lupitiny Gonzales, foto D. Dudziak